Części motocyklowe
Moto Guzzi V11 1100

Motocykle Moto Guzzi, mimo nienagannego wykonania i wyjątkowego stylu, nie odniosły sukcesu w naszym kraju. Mało było takich, którzy docenili niespiesznie oddającą moc wzdłużną V dwójkę oraz klasyczną linię nawiązującą do maszyn z dawnych lat. Jednoślady włoskiego koncernu zostały stworzone dla pasjonatów, którzy docenią przywiązanie producenta do tradycji i razem z nim zapiszą kolejne karty historii motoryzacji, kultywowanej w jak najlepszym stylu.

Nie inaczej jest z modelem V11. Połączono w nim najlepsze cechy klasycznego jednośladu ze skrzętnie ukrytymi nowoczesnymi rozwiązaniami konstrukcyjnymi. Masywna jednostka napędowa z dwoma ogromni cylindrami nadal chłodzona jest powietrzem, jednak wspomaga ją chłodnica oleju, za zasilanie odpowiada natomiast wtrysk paliwa. Pod kierownicą schowano amortyzator skrętu, w zależności od modelu użyto najlepszych zawieszeń typu upside down takich marek jak Ohlins i Marzocchi oraz amortyzatorów firmy Sachs. W większości pojazdów zamontowano kierownicę typu clip on, spotykaną najczęściej w sportowych maszynach.

Motocykl przez zaledwie 6 lat produkcji doczekał się wielu ciekawych wcieleń. Zmiany obejmowały głównie stylistykę, choć i w konstrukcyjnych aspektach wiele się działo. W 2003 roku rury wydechowe zostały połączone, usprawniając wymianę gazów, co w efekcie przyniosło znaczną poprawę w oddawaniu mocy w środkowym zakresie obrotów. Kolejne lata przyniosły ulepszenia układu zasilania, poprawę układu chłodzenia oraz zwiększenie stopnia sprężania.

Moto Guzzi nieprzerwanie zachwyca wyglądem. Coppa Italia urzeka przepięknym malowaniem, model Le Mans Rosso Corsa przypomina wyścigowe maszyny z lat 60' (otrzymał także nowoczesne sportowe zawieszenie firmy Ohlins), a podstawowa wersja V11 Sport pręży muskuły z klasyczną dla Nakedów golizną. V11 to bez wątpienia motocykl który przez długie lata będzie cieszył użytkownika charakterystycznym bulgotem silnika. Bezawaryjna konstrukcja połączona z ponadczasową linią nadwozia to połączenie na miarę naszych czasów. Kolejne tysiące kilometrów nie robią na nim wrażenia, motocyklista skazany jest wyłącznie na okresowe serwisowanie, które przy odpowiednim wykonaniu uczynią "Gutka" nieśmiertelnym.